niedziela, 6 lipca 2014

Ignacy Karpowicz "Balladyny i romanse"



Eksplozja literatury!!!

Mieszanka wybuchowa : Balladyna, Hermes, Afrodyta, Jezus, Nike, Lucyfer, Olga, Janek, Anka i in.


Jakaż radość! Jakież odkrycie! Gdy po przeczytaniu Wszystkiego – no, dobrze:   
w s z y s t k i e g o ,  c o  w a r t o  p r z e c z y t a ć  – odkrywa się książkę, która wciąga bez reszty, która zaskakuje oryginalnością, pomysłowością, wolnością, frywolnością, językiem, który, choć tak dobrze mi znany, sprawia, że otwieram oczy w zachwycie (i zazdrości – że można aż tak!), która przywraca mi wiarę w polskich pisarzy i młodą polską literaturę. Powtarzałam sobie tysiąc razy: „Nie wolno się zrażać! Nie wolno się zrażać!” Ale ileż razy można wydawać pieniądze na dziełka, które powinny trafić na podpałkę do pieca, którego nie mam. Nadszedł jednak czas nagrody.

Czytałam Balladyny i romanse w zachwycie, a zachwyt jest niemy, więc nie dodam nic więcej, poza jednym, że książkę tę  t r z e b a   p r z e c z y t a ć !!!