Życie
jako podróż
Olga
Tokarczuk
Bieguni
(17. Książka z jednym słowem w
tytule.)
Mam
problem z książkami Olgi Tokarczuk… Staram się dociec, dlaczego nie porywają
mnie jak innych, dlaczego nie mam ochoty o nich dyskutować, dlaczego nie
znajduję w nich niczego niezwykłego i poruszającego, co pozwoliłoby im trwać w
mej pamięci na długo, na zawsze. Nie można odmówić im pewnej oryginalności. Ale
czy można budować opowieść, historię tylko na niej?
Bieguni – wielu bohaterów (z
różnych wieków i z różnych miejsc), których historie wymykają się nam na pewien
czas, by po kilkudziesięciu kartkach móc je znów pochwycić. Tak, odwiedzamy z
nimi najróżniejsze miejsca, w tym lotniska, gdzie przysłuchujemy się wykładom o
podróżowaniu, czy sklepy z artykułami niezbędnymi w podróży… Ale tu nie o nie chyba
chodzi, nie o te poszczególne historie. W powieść Tokarczuk wplecione są
refleksje na temat podróżowania, bycia-w-podróży – które jest podstawowym
doświadczeniem człowieka, oczywiście nie tylko wtedy, gdy faktycznie przemieszcza
się z miejsca na miejsce w określonym czasie:
Kiedy
wyruszam w podróż, znikam z map. Nikt nie wie, gdzie jestem. W punkcie, z
którego wyszłam, czy w punkcie, do którego dążę? Czy istnieje jakieś „pomiędzy”?
Czy jestem jak ten zagubiony dzień, gdy leci się na wschód, i odnaleziona noc,
gdy na zachód? […]
Myślę,
że takich jak ja jest wielu. Znikniętych, nieobecnych. Pojawiają się nagle w
terminalach przylotów i zaczynają istnieć, gdy urzędnicy wbijają im do
paszportu stempel […] Płynność, mobilność, iluzoryczność – to właśnie znaczy
być cywilizowanym. […]
Czas
wszystkich podróżnych to wiele czasów w jednym, cała mnogość. To czas wyspowy,
archipelagi porządku w oceanie chaosu, to czas, który produkują dworcowe
zegary, wszędzie inny, czas umowny, południkowy […]. Hektyczny czas wielkich
miast, gdzie przybywa się tylko na chwilę, żeby oddać się w niewolę jakiegoś wieczoru,
i leniwy – nie zamieszkanych równin widzianych z samolotu.
Ładnie,
ciekawie nazwane, ale jakby przegadane... Jakby na siłę… Przeczytałam 450
stron, ale z trudem. Niestety, ani Literacka Nagroda Nike, ani Nagroda Bookera
nie sprawiły, że bezrefleksyjnie mogę się tym dziełem zachwycać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz