„Good morning, gorgeous”!
Magdalena Rittenhouse
Nowy Jork. Od Mannahatty do
Ground Zero
(6. Książka
oparta na faktach.)
Na
początku oddam głos autorce:
Nie
wiem prawie nic o mężczyźnie, który pewnego niedzielnego poranka – była wczesna
jesień, w nocy spadł deszcz i mokre ulice lśniły w słońcu przemieszanym z
wilgocią i mgłą – powitał mnie na progu Penn Station, chrypiąc „Good morning, gorgeous”.
Byłam pewna, że mieszka na ulicach i od kilku co najmniej dni nie brał
prysznica. Mimo to z jego twarzy biła radość, a w bezzębnym uśmiechu było coś
ujmującego. Rozejrzałam się po pustej ulicy – w ostrym świetle Empire State był
oszałamiająco piękny – i poczułam się szczęśliwie. […]
Dziękuję
dziś Bezdomnemu z Penn Station, a wraz z nim wszystkim, którzy uśmiechają się
do nieznajomych, nawet po kiepsko przespanej nocy. Sprawiali, że byłam w tym
mieście szczęśliwa.
Taki jest Nowy Jork: uśmiechający się do
ludzi, zachwycający, budzący dreszcze, ekscytację i szczęście! Książka
Magdaleny Rittenhouse oferuje znacznie więcej; to wspaniała opowieść o mieście,
jego najważniejszych i najbardziej znanych dzielnicach, ulicach, miejscach.
Autorka przybliża nam historię Nowego Jorku, jej mieszkańców, którzy miasto
budowali i tych, którzy żyją w nim obecnie. Po książkę powinni sięgnąć zwłaszcza
ci, którzy Nowy Jork odwiedzili, albo ci, którzy się tam wybierają i wiadomości
z przewodników nie zaspokajają ich wiedzy.
Autorka
miała świadomość, że trudno opisać miasto, „które ani na chwilę nie zatrzymuje
się w miejscu”:
Nie
mam pewności, czy oswoiłam po drodze Nowy Jork. Wiem, że po kilkunastu latach
od mojego pierwszego razu miasto nadal mnie przerasta i oszałamia. Nie sposób się
do niego przyzwyczaić. Czasem, gdy idę zatłoczonym Broadwayem – wcześnie rano,
powietrze jest przezroczyste, naelektryzowane, ja zaś nie mogę oderwać wzroku
od przepięknych ludzkich twarzy – odczuwam takie same jak kiedyś dreszcze. Jak
gdybym przyjechała tu wczoraj.
Oswajanie
Nowego Jorku – nawet jeśli nigdy nie zostanie skończone – było i jest
fascynującym doświadczeniem.
Bo Nowy
Jork to – jak mawiał klasyk – stan umysłu…
Polecam
Nowy
Jork. Od Mannahatty do Ground Zero! Taką właśnie książkę chciałam o NY przeczytać
(a może i napisać, gdybym tylko miała na to czas J)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz